Scenka 1.
Miejsce akcji: Sydney, gdzieś pod ziemią w sieci kolejowej, stacja Circular Quay.
Czas: Sobota, ok. 18:30.
Po długiej analizie sieci kolejowej Sydney stwierdzamy, że nie ma szansy na dojechanie bezpośrednio pociągiem z Circular Quay (ścisłe City obok Opery) do Kogarah. Prz
yzwyczailiśmy się do sieci kolejowej Melbourne zbudowanej jak ośmiornica i teraz wybrzydzamy. Turlamy się więc 2 przystanki do Town Hall, żeby przesiąść się na inną linię. Trafiamy szczęśliwie na peron 4, a tam piękne wyświetlacze informują nas, że nasz pociąg będzie za 11 minut. Dzieciaki siedzą w wózku, ale z wyraźną tendencją do zaśnięcia przed dotarciem do punktu docelowego.Monika: – Przemo, mamy 11 minut, skocz może na górę do jakiegoś sklepiku i kup jakąś kanapkę dla Tomka, żeby coś zjadł zanim zaśnie (w domysle: „bo obudzi się dopiero rano, a przez całą noc będzie brzęczał będąc głodny”).
Przemo wiele nie myśląc leci z zegarkiem w ręku na górę szukając jednego z na pewno otwartych przybytków spożywczych. Niestety wzrok przebiega tylko po zamkniętych drzwiach sklepowych, a od metalowych zasłon odbija się echo. Otwarty jest Coles, ale nie znają tam chyba pojęcia „kanapka”, bo te przecież sprzedają sąsiednie sklepiki; z desperacji Przemo kupiłby frytki u McDonalda, ale jak na złość tego też tam nie widzi. Czuje się troszkę jak w Kutnie o północy, a nie w wielkiej metropolii wczesnym wieczorem. No, ale to przecież Australia, sprzedawcy muszą mieć czas żeby w spokoju przygotować się do wieczornego meczu rugby.
Kontrolując czas Przemo wpada z zapasem 2 minutowym (i pustymi rękoma) na peron 4, patrzy na wyświetlacz a tam: „Do odjazdu zostało 11 minut”!
- Co jest do jasnej ch… (anielki)? Deja vu? Błąd w Matrixie? Gdybym wiedział o tym spóźnieniu to może kupiłbym na czas tę nieszczęsną kanapkę.
W dalszej części wydarzeń czas 11 minut zmienia się kilkakrotnie na 10 minut i z powrotem na 11, aby w końcu powoli przesunąć się w kierunku 0 i pociąg nadjeżdża na stację pełną ludzi z opóźnieniem szacowanym przez nas na dobre 20 minut. Szacowanym tylko, bo CityRail sprytnie nie podaje na wyświetlaczach planowanego w rozkładzie czasu odjazdu…
Connex z Melbourne ma w Australii godną konkurencję w wyścigu na najgorszą obsługę komunikacji miejskiej.
Scenka 2.
Miejsce akcji: Port Jackson, pokład promu linii Manly-Circular Quay
Czas: Sobota, ok. 16:00.
Przemo: -Ewuniu, podejdź tutaj, stań obok Tomka to zrobimy sobie ładne zdjęcie na statku.
Ewunia: -Nie mogę, bardzo bolą mnie nogi i chce mi się spać – to mówiąc kładzie sie na siedzeniu.
Przemo: -Dobrze, w takim razie śpij, a ja zrobię zdjęcie Tomkowi. – to mówiąc robi zdjęcie.
Monika: -Przemo, idź może z Tomkiem na górę, żeby zobaczyć z bliska jak przepływa drugi statek.
Przemo: -Dobrze, chodź Tomek, idziemy – i biorąc małego za rączkę drepcze na górę po schodach.
Mija może 5 minut. Chłopaki są już z powrotem na dole. Ewka zapłakana, Monika zła jak osa.
Przemo: -Co się stało?
Monika: -Dlaczego poszliście bez Ewy? Ona tylko zakładała buty, a zanim się spostrzegłyśmy was już nie było.
Przemo: -Ale przecież nic mi nie powiedziałyście, że Ewka też chce iść? W dodatku przed chwilą stwierdziła, że bolą ją nogi, chce spać i nigdzie chodzić nie będzie!
Monika: -Ale zmieniła zdanie i trzeba było spytać ją czy nie chce iść!
Czy ja kiedyś zrozumiem kobiety? A czy kobiety zrozumieją kiedyś, że męski mózg odbiera tylko proste i jasne bodźce?