Wydaje mi się, że tej jesieni więcej pada niż poprzedniej (bynajmniej w Melbourne) i jest trochę zimniej. Najbardziej to odczuwam próbując zapanować nad praniem, które potrafi wisieć na wieszaku (takim jak w Ikei można dostać) 4 dni i nadal jest wilgotne. Wtedy nic nie pozostaje, tylko wziąć żelazko i je przeprasować.
Ostatnio wpadłam na pomysł by dwukrotnie wirować i to trochę przyśpiesza suszenie. Suszarki na razie nie kupuję, bo nie mam gdzie jej zbytnio postawić, a na ścianie nie mogę zamontować, bo wynajmujemy dom. A prania przy 5 osobach jest sporo. Także jak jedno wyschnie,0 to zaraz wstawiam następne, bo nie wiadomo ile będzie schło….
Inny urok jesieni- kwiaty znowu kwitną- róże, moja azalia na oknie i po raz pierwszy zakwitł ‚grudzieniec- kaktus co w Polsce kwitnie na grudzień. Także dla mnie ta jesień to trochę jak polska wiosna.